Kiedy podróże układają się lepiej niż plan…
Czasem to właśnie spontaniczne decyzje prowadzą nas do najbardziej niezwykłych miejsc. Tak było i tym razem – po wizycie w domu Izaaka Newtona trafiliśmy do pałacu, który okazał się… znacznie bardziej filmowy, niż się spodziewałam. Zapraszam Was do Belton House – rezydencji pełnej historii, przepychu i serialowego klimatu!
Nieplanowana wizyta pełna niespodzianek
Sobota była całkowicie zarezerwowana na wizytę w domu Izaaka Newtona – o tym miejscu opowiadałam Wam w poprzednim wpisie. Ale skoro już byliśmy w tej części Lincolnshire, a powrót do Cheshire to jednak niemała wyprawa, postanowiliśmy wykorzystać ten dzień w pełni.
Na odwiedzenie kolejnego ogrodu nie trzeba mnie długo namawiać – szczególnie że posiadamy kartę członkowską National Trust. Wystarczył rzut oka na mapę, jedno kliknięcie i… trafiliśmy do Belton House.

Filmowe zaskoczenie
Na miejscu czekała mnie niespodzianka, o której nie miałam pojęcia – to właśnie Belton House zagrał królewską rezydencję w serialu Queen Charlotte: A Bridgerton Story od Netflixa!
Wnętrza posiadłości stały się tłem dla scen z życia króla Jerzego III, a ogrody i oranżeria również odegrały swoją rolę. Gdy chodziłam po marmurowych holach i złoconych salonach, naprawdę czułam się jak na planie filmowym – i nic dziwnego, że to miejsce wybrano do tak efektownej produkcji.





Dom godny króla
Choć wnętrza przechodzą obecnie renowację i niektóre pokoje wyglądały na tymczasowo zorganizowane, to atmosfera pałacu pozostała nienaruszona. Belton House to XVII-wieczna rezydencja należąca do wpływowej rodziny Brownlowów – i z pewnością nie była to rodzina byle jaka.

Złocone detale, monumentalne kominki, bogata kolekcja obrazów… W jednej z sal naprawdę poczułam się jak w miniaturowym Luwrze. Dom z duszą, historią i ogromnym rozmachem.


Spacer po ogrodach – włoski porządek i cicha historia
Tym razem czasu na ogród nie zabrakło – i dobrze, bo trudno byłoby go potraktować pobieżnie. Belton House otacza imponujący ogród w stylu włoskim, który charakteryzuje się symetrią, uporządkowaną strukturą, geometrycznymi alejkami i efektownymi osiami widokowymi. Każdy zakątek wydaje się przemyślany, zaprojektowany z myślą o harmonii i estetycznym przepływie przestrzeni.

W centrum ogrodu odwiedziłam urokliwy kościółek św. Michała – niewielki, ale pełen spokoju i historii. To właśnie tu pochowani są członkowie rodu Brownlowów, którzy przez pokolenia zamieszkiwali Belton House. Spacer wśród ciszy tego miejsca był pięknym dopełnieniem całej wizyty.







Nie sposób pominąć również oranżerii – konstrukcji, która jak na swoje czasy była naprawdę innowacyjna. Eleganckie przeszklenia, zaawansowane jak na XVIII wiek rozwiązania techniczne, pozwalające na całoroczne utrzymanie ciepła – to wszystko czyni z niej jedno z ciekawszych ogrodowych miejsc, jakie miałam okazję odwiedzić.
Gdzie kwitnie kwiat, musi być wiosna. Gdzie jest wiosna, wszystko wkrótce zakwitnie.
Frederick Rukster









Czy wrócę do Belton House ? Zdecydowanie tak !
To miejsce ma w sobie coś, co sprawia, że chcesz zostać dłużej – lub wrócić przy innej porze roku. Tymczasem jestem ciekawa, czy znacie takie posiadłości, które Was zaskoczyły – filmowo, architektonicznie albo ogrodowo?
Podzielcie się w komentarzach swoimi odkryciami! A jeśli odwiedziliście Belton House – dajcie znać, co Was najbardziej zachwyciło.

Dodaj odpowiedź do Viola Anuluj pisanie odpowiedzi