Sierpień w tym roku uraczył nas prawdziwie piękną pogodą, to lato było wyjatkowe w całej Wielkiej Brytanii. Słońce przygrzewało cudownie, ożyły wspomnienia wakacyjnych chwil z dzieciństwa.
Jeszcze kilka lat temu zazdrościłam znajomym w Polsce takiego pięknego sierpnia. Pól otulonych złotem zboża, słoneczników wdzięcznie przechylających głowy z przydomowych ogrodów. Obfitości owoców wylewających się z drzew prosto do koszy. Jeszcze dochodziła do tego wizja koca wyściełanego na trawie pod wielką gruszą z perspektywą poobiedniej drzemki.
Prawdziwie romantyczna wizja w duszy Polki tęskniącej za swoim miejscem na ziemi.
Kiedy osiągnełam ten pułap i spokojność duszy, wizja się zmieniła.

Z radością w sercu i pewną dozą fascynacji mogłam obserwować żniwa na polach rozciągających się w towarzystwie naszego osiedla.
Co prawda moja częstotliwość podlewania roślin była większa w porównaniu z latami ubiegłymi, ale nagroda to ten koloryt, ulotna chwila spędzona w towarzystwie natury.

Kwiat miesiąca sierpnia i kilka myśli z boku
Co roku wysiewam do donic jakieś kwiaty jednoroczne, myślę o pszczołach i motylach oraz sobie. Lubię patrzeć jak walczą z czasem o przetrwanie, z małego nasionka wyrastają pod niebo. Takie życiowe zapasy. W tym roku wysiałam wdzięczne kosmosy. Podobno kochała je moja babcia Zosia, mama mojej mamy. Nie dane było mi jej poznać, zmarła na długo przed moim urodzeniem.

W opowieściach mojej mamy dostrzegam tyle miłości. Podobno była dość niewysoka, o śniadej cerze i pięknych czarnych włosach. Po babci odziedziczyłam na pewno cerę i łagodność oraz miłość do kwiatów. Gdzieś z tych opowieści wyrasta niesustanna tęsknota za spokojem. Życie mojej babci nie uchodziło za sielankowe. Okres okupacji, ciężkie dola kobiety na wsi, która nie miała czasu na sentymenty. Niestety odeszła zbyt szybko. Gdzieś w tych opowieściach wyczuwam tęsknotę mojej mamy za bliskością własnej mamy z czasów małej dziewczynki. Nie znając jej też za nią tęsknię. Czy to jest możliwe?
Kolory sierpnia w ogrodzie
Moje kwiaty są w niesustannym tańcu z latem, nawet hortensje ogrodowe pomimo przypudrowanych słońcem policzków. Nieco rozleniwił nas ten sierpień. Nie będzie łatwo przestawić się na chłodniejsze wieczory i poranki.




Sierpniowe aktywności
Weekendy spędziłam na szlakach, nic tak mnie nie cieszy jak wędrowanie. Było pięknie i różnorodnie od leniwych chwil spędzonych nad jeziorem Windermare, walijskim wybrzeżu nieopodal górniczej osady Nant Gwrtheyrn po wrzosowiska Lake District i Cannock Chase. Nawet nie wyrywam się z opisaniem tych wszystkich miejsc. Lato ucieka,tak jakoś nieśpiesznie.



Wrzesień przyniesie zmiany, czeka nas daleka podróż, odkrywanie nowych miejsc ale o tym napisze w następnym podsumowaniu.

Dodaj odpowiedź do Anna Maria Boland Anuluj pisanie odpowiedzi